wczoraj słuchałam Havla jak sobie dworował z Michnikiem w audytorium maximum, wniosków wiele, jeden jednak nie daje mi spokoju: mianowicie wygląda na to, ze nie trzeba mieszkac az na wyspach aby miec troche dystansu do siebie, tego dystansu , ktorego najbardziej nam w kraju nad wisłą brakuje... tymczasem u nas status quo : jacek na zbysia zbysiu na jacka andrzej na zbysia i tak w kółko macieju (a propos - witamy w kraju:)
poza tym oddajemy sie ostatnio ( co widać troche wyżej) pedałowaniu :0
heh i pozdrawiamy Toruń :)